Chociaż szefostwo organizacji KSW od czasu do czasu decyduje się na to, żeby w klatce doszło do tzw. freak fightu, nie ma zamiaru zwiększać częstotliwości w prezentowaniu takich walk.
Freak fight, czyli starcia, w którym aspekt promocyjny, a nie sportowy stoi na pierwszym miejscu, na stałe wpisały się do polskiego świata MMA.
Organizacja KSW, która od lat prezentuje takie pojedyncze starcia, ma w tym prosty cel, o którym powiedział Martin Lewandowski, jeden z szefów KSW, w rozmowie z Tomaszem Sararą na jego kanale w serwisie YouTube.
– To jest zdrowa proporcja, żeby pobudzić rynek, żeby nowych kibiców przyciągnąć z innych środowisk. To ma sens.
Lewandowski dodał jednak, że nie zamierza zwiększać liczby takich walk w okrągłej klatce.
– Jesteśmy federacją od początku sportową i zawsze sport będzie tu królował i górował. (…) Zmieniają się formuły, oczekiwania fanów, ale sport zawsze się broni. (…) Stawianie na tak mocnego i solidnego konia jakim jest sport jest dobrą podstawą.
Organizacja KSW w miniony weekend przygotowała galę z numerem 60. Podczas jubileuszowego wydarzenia fani zobaczyli dwie walki o pas. W pierwszej Phil De Fries zdominował Tomasza Narkuna i został na tronie wagi ciężkiej, a w drugiej Marian Ziółkowski rozbił Macieja Kazieczkę i po raz pierwszy obronił tytuł wagi lekkiej.
Kolejna gala, KSW 61, odbędzie się już 5 czerwca. W walce wieczoru tego wydarzenia dojdzie do starcia Łukasza Jurkowskiego z Mariuszem Pudzianowskim.
0 komentarzy