Marian Ziółkowski, mistrz KSW wagi lekkiej, nie lubi dobijać rywali, którzy po mocnym uderzeniu padli na matę. Stara się unikać takich sytuacji.
Podczas gali KSW 60 Marian Ziółkowski obronił pas mistrzowski w walce z Maciejem Kazieczką. Starcie zakończyło się przed czasem. Marian w drugiej rundzie trafił mocno rywala, który upadł na matę. Po chwili okazało się jednak, że Maciej nie został znokautowany, sędzia kazał więc kontynuować starcie. Ostatecznie po chwili rozbijania w parterze arbiter zdecydował o zakończeniu pojedynku.
W programie „Koloseum” Marian Ziółkowski opowiedział o tym jakie ma spojrzenie na dobijanie rywali w walce.
– Nigdy nie będzie tak, że będę chciał kogoś dobijać, jeśli jest półprzytomny, albo nieprzytomny i będę to robił dopóki sędzia nie podbiegnie – powiedział Ziółkowski. – Aż dziwię się, że wielu zawodników tak robi, bo jak już mają doświadczenie, to potrafią kontrolować emocje, a emocje chyba sprawiają, że ktoś chce dobijać kogoś kto jest nieprzytomny. Nigdy mi się to nie podobało i nigdy tak nie będę miał, bo kontroluję swoje emocje. Jak widzę, że ktoś jest poza walką, to nie ma sensu go dalej uszkadzać.
Ostatecznie jednak często podkreśla się, że to sędzia kończy każdy pojedynek i należy walczyć do momentu jego przerwania. Bywały już bowiem sytuacje, w których zawodnik padający po mocnym ciosie na matę potrafił wrócić do walki, odwrócić jej losy i wygrać.
0 komentarzy