
Izu Ugonoh, były kickboxer, a dziś zawodnik MMA walczący dla organizacji KSW, lubi tzw. freakowe gale, organizujące w większości walki celebrytów, ludzi znanych z internetu lub mediów społecznościowych.
Od kilku lat na polskim rynku rozwijają się organizacje MMA skupiające się na aspekcie rozrywkowym. Fame MMA czy High League przyciągają tłumy kibiców na trybuny i tysiące ludzi przed ekrany. Na temat takich organizacji i walk przez nie zestawianych można znaleźć skrajne opinie. Izu Ugonoh w rozmowie z Krzysztofem Smajkiem dla serwisu Sport.pl przedstawił swoje zdanie na ten temat.
– Nigdy nie wypowiadałem się na ten temat, ale podobają mi się gale freakowe, bo ludzie dobrze się tam bawią. Na najwyższym poziomie sportowym są zawodnicy, którzy walczą na śmierć i życie, bo sporty walki zastępują im wojny. Niektórzy zawodnicy wolą umrzeć w walce niż przegrać. Dlatego podobają mi się gale freakowe, bo to jest luźniejsza wersja sportów walki. Ostatnio oglądałem galę High League i byłem pod wrażeniem, trybuny byłe pełne, a walki ciekawe. Freak fighty przyciągnęły rzeszę kibiców, którzy wcześniej nie interesowali się sportami walki. Poza tym ludzie, którzy na co dzień nie zajmują się sportem, muszą przygotować się do walki i to na pewno ma pozytywny wpływ na ich życie.
Izu dodał też, że sam nie myśli aktualnie o tym, aby pojawić się w klatce jednej z takich organizacji, bo mam inne ambicje i cele.
Ugonoh ma za sobą dwie walki w organizacji KSW. W pierwszej pokonał Quentina Domingosa, a w drugiej przegrał z Markiem Samociukiem. Na razie nie wiadomo kiedy Izu ponownie wejdzie do klatki, ale w mediach społecznościowych zapowiada, że już coś się szykuje.
Zanim Izu wszedł do świata MMA sześciokrotnie stawał na najwyższym stopniu podium w mistrzostwach Polski w kickboxingu. Zdobył również tytuł mistrza świata i Europy amatorów w formule K-1. W zawodowym boksie stoczył dwadzieścia pojedynków i wywalczył trzy pas mistrzowskie: WBO Africa, WBA Oceania i IBF Mediterranean.
0 komentarzy