
Tuż po swojej ostatniej walce Mateusz Gamrot przechodził trudne chwile związane z regeneracją i powrotem do sprawności po pojedynku.
Podczas gali UFC Vegas 57 Mateusz Gamrot zmierzył się w oktagonie z Armanem Tsarukyanem. Bój był bardzo efektowny i wyczerpujący, a rozegrał się na pełnym dystansie 25 minut. Mateusz wygrał konfrontację na punkty, ale sama walka mocno wpłynęła na jego organizm. W rozmowie z Przemysławem Osiakiem dla „Przeglądu Sportowego” Mateusz powiedział:
– Przez dwa dni musiałem łykać tabletki przeciwbólowe, żeby normalnie funkcjonować – tak bardzo moje ciało było zniszczone całym tym procesem podejścia do walki, zbijaniem wagi i samym pojedynkiem. Miałem ogromne zakwasy. Nie wiem czemu, ale kopnięcia Armana na brzuch blokowałem tułowiem, a nie rękami. Ferwor walki spowodował, że takie obrażenia po prostu powstały. Ale to normalne, po każdych zawodach są zakwasy i zmęczone mięśnie. Kolejna sprawa to natłok emocjonalny. Był tak duży, że rozmawiamy w czwartek, a to wszystko dopiero ze mnie uchodzi. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że w mojej karierze wydarzyła się bardzo duża rzecz!
Mateusz po walce z Tsarukyanem awansował o cztery pozycje w rankingu najlepszych zawodników wagi lekkiej UFC i zajmuje aktualnie pozycję ósmą. Na razie nie wiadomo kto może być kolejnym rywalem Polaka, ale coraz głośniej o walce z Beneliem Dariushem, który jest w rankingu na miejscu szóstym.
Popularny „Gamer” nie kryje swoich mistrzowskich ambicji i zapowiada, że prędzej czy później zdobędzie upragniony pas wagi lekkiej największej organizacji MMA na świecie.
0 komentarzy