
Mateusz Gamrot, były mistrz KSW, a dziś zawodnik UFC, przyznaje, że jego rozpoznawalność w USA rośnie.
Mateusz Gamrot ma za sobą świetny występ w klatce UFC, do którego doszło 25 czerwca w Las Vegas. Polak zmierzył się z Armanem Tsarukyanem i po efektownym pojedynku pokonał go na punkty. Zawodnicy zostali nagrodzeni bonusem w wysokości 50 tysięcy dolarów za najlepsze starcie wieczoru.
Teraz Mateusz przygotowuje się do kolejnego boju, który może przybliżyć go do walki o pas mistrzowski wagi lekkiej. Polak przebywa obecnie w USA, gdzie trenuje w klubie American Top Team, a w rozmowie z Filipem Baresem dla „Głosu Szczecińskiego” Mateusz został zapytany o rozpoznawalność swojej marki w Ameryce.
– Muszę przyznać, że coraz bardziej jest rozpoznawalna. A widzę to w różnych prozaicznych sytuacjach – nawet po tym, jak jestem na lotnisku i lecę samolotem czy nawet czasami po prostu przechadzam się i coraz więcej ludzi mnie w takich zwykłych, najprostszych sytuacjach rozpoznaje. Machają, przychodzą po zdjęcie, przybić piątkę i zamienić parę zdań, często życzą też powodzenia w następnych pojedynkach – jest to bardzo miłe. No i też to pokazuje, jak potężną, globalną marką jest UFC, bo z każdej kolejnej walki na walkę tych fanów i tych followersów przychodzi mi zauważalnie coraz więcej. Cieszy mnie to, że tak fajnie się to wszystko u mnie zazębia.
Tylko na Instagramie poczynania Mateusza Gamrota śledzi już ponad 320 tysięcy osób.
W najbliższym boju Mateusz zmierzy się z Beneilem Dariushem. Do walki dojdzie 22 października podczas gali UFC 280.
Polak zajmuje dziś dziewiąte miejsce w rankingu najlepszych zawodników wagi lekkiej UFC. Jego rywal znajduje się w tym zestawieniu na pozycji szóstej.
0 komentarzy