
Mateusz Gamrot, który od zeszłego roku walczy dla organizacji UFC, jest zadowolony z tego, że podjął decyzję o odejściu z KSW i spróbowaniu swoich sił za oceanem.
Mateusz Gamrot był podwójnym mistrzem organizacji KSW. W 2020 zakończył jednak współpracę z polską marką i podpisał kontrakt z UFC. Od tego czasu „Gamer” stoczył pięć pojedynków w oktagonie i cztery z nich wygrał. Dziś Mateusz znajduje się na ósmym miejscu rankingu najlepszych zawodników wagi lekkiej organizacji UFC.
W rozmowie z Arturem Mazurem dla serwisu WP SportoweFakty, Mateusz powiedział, jak dziś zapatruje się na decyzję, którą podjął kilka lat temu i na to, że niezwykle emocjonalnie cieszy się z każdego kolejnego zwycięstwa.
– To jest szczera radość. Nagle zdajesz sobie sprawę, że marzenia się spełniają. Podjąłem ryzyko, odszedłem z KSW, nie wiedziałem, co mnie czeka. Nie można było wykluczyć, że przegram parę walk i gdzieś tu wrócę. Nagle wychodzę, wygrywam, jestem w TOP 10 i przy tym zarabiam kolosalne pieniądze. To mnie cieszy i nie mam zamiaru tego ukrywać. Jestem szczerym, prostym chłopakiem ze wsi, który wyjechał do Poznania i realizuje swoje marzenia. Nie mam zamiaru tego zmieniać, za każdym tak będę okazywał emocje.
Oficjalne zarobki Mateusz Gamrota nie są znane. Wiadomo natomiast, że zawodnik z Poznania za cztery walki w UFC otrzymał bonusy po 50 tysięcy dolarów każdy.
W ostatnim boju Mateusz zmierzył się z Armanem Tsarukyanem i pokonał go na pełnym dystansie. Starcie to zostało wybrane najlepszą walką wieczoru gali UFC Vegas 57. Wcześniej Mateusz otrzymał bonus za występ wieczoru w walce ze Scottem Holtzmanem i Jeremy Stephensem oraz za walkę wieczoru z Guram Kutateladze.
0 komentarzy