Michael Chandler, były mistrz Bellatora i były pretendent do tytułu mistrzowskiego wagi lekkiej UFC, jest zadowolony z tego, że stał się częścią wielkiej korporacji, jaką jest UFC.
Michael Chandler nie kryje swojego zadowolenia z przejścia pod skrzydła UFC, gdzie może dalej się rozwijać nie tylko sportowo, ale i medialnie. W rozmowie z Kamilem Wolnickim dla „Przeglądu Sportowego” powiedział, że ważne jest, aby rosnąć wraz z marką, dla której się pracuje.
– Wielu popełnia błąd. Myślą, że są niezastąpieni, a to nieprawda. Im szybciej zrozumieją, że potrzebują tej całej machiny, aby rosnąć razem z nią, tym szybciej będą mogli uczestniczyć w tych największych imprezach, które dają rozpoznawalność i wszystko, co się z tym wiąże. Doceniam promocję, sponsorów i szanse, jakie za tym wszystkim idą.
Chandler dodał też, że nie przeszkadza mu to, iż jest tylko częścią wielkie korporacji.
– To część tego wszystkiego i ja to akceptuję. Druga możliwość to być kimś większym, ale w mniejszej organizacji. Przerabiałem to jako zawodnik Bellatora. Byłem jego wielką częścią, pomagałem im rosnąć, oni pomagali mnie, ale teraz jestem w UFC, większej organizacji, a wiąże się z tym fakt, że moje zasięgi i możliwości wystrzeliły. Mogę pokazać się większej liczbie ludzi, mówić do nich i zarabiać więcej pieniędzy. Kocham to.
Michael Chandler zadebiutował w UFC w styczniu roku 2021 i błyskawicznie znokautował Dana Hookera. Już w drugim boju stanął do walki o pas wagi lekkiej, ale przegrał z Charlesem Oliveirą. Trzecią walkę stoczył z Justinem Gaethje i po świetnym pojedynku przegrał ostatecznie na punkty. W maju tego roku Chandler zmierzył się z Tonym Fergusonem i znokautował go w drugiej rundzie.
0 komentarzy